Co to był za weekend….
Sześciu śmiałków, wspaniałych mężczyzn, spotkało się ze sobą. Jedni się odważali, inni sobie pozwalali. Każdy z innego miejsca, każdy w innym miejscu.
Jak połączyć się z sercem? Jak czuć emocje? Chcę wyjść z głowy. Czy da się żyć bez zakładania masek? Takie i inne pytania pojawiały się w przestrzeni.
Jedna ze wspólnych cech tych sześciu mężczyzn to gotowość. Każdy z nich był gotów spotkać się z jakąś częścią siebie, spojrzeć na siebie z innej perspektywy.
Na warsztacie zachęcam do tego, żebyś stał się własnym mistrzem, na swój sposób. Towarzyszenie jest mi bliższe niż nauczanie. Pokażę Ci drzwi – sam zdecyduj, czy przejdziesz i co za nimi zrobisz…
Kłaniam się nisko każdemu mężczyźnie, którzy czuje do siebie wdzięczność że się zdecydował na udział w tym czy innym warsztacie. Takie słowa otwierają moje serce. Będąc w gronie mężczyzn, połączonych z sercem lub takich, którzy otwierają się sami na siebie – otwieram się i ja. W takich chwilach jestem w emocjonalno-duchowej ekstazie.
To zaszczyt towarzyszyć Wam w drodze. Radość, spełnienie.
Dziękuję Wam, mężczyźni, że robicie swoją robotę.
Niech się dzieje najlepsze, dla NAS wszystkich![]()
![]()
![]()