Mogą. Doświadczyłem tego. Doświadczyłem jak to jest, kiedy praca nad sobą przebiega nie w trudzie i znoju a w połączeniu z żeńskim pierwiastkiem w sobie – łagodnie, z uśmiechem, we łzach, w odpuszczeniu.
Mam wrażenie że mocne osadzenie w męskim utrudnia puszczenie, wstrzymuje oddech, hamuje łzy. Bo ma być trudno, efektywnie, mam dać radę nie patrząc na okoliczności.
Tak funkcjonowałem długo aż dotarłem do miejsca, w którym walka, ścierani się, tarcie po prostu przestały mi służyć. Bolało ciało fizyczne od napięć i spięć, w głowie kłębiły się tysiące myśli, fantazji i wyobrażeń, które trzymały mnie w strachu przed tym, co sam sobie projektowałem. Zamykałem się sam w swoich zranieniach i obawach, żeby nie bolało…paradoksalnie – bolało i sam się odsuwałem w otchłań.
To było mi potrzebne, żeby obejrzeć to wszystko, przyjrzeć się dlaczego w tym tkwię, dlaczego jestem przywiązany do fantazji zamiast otworzyć oczy, wziąć myśli w nawias i zobaczyć, co jest, teraz. Spotkanie z rzeczywistością i przyjęcie, że jest taka a nie inna i zaakceptowanie jej zajęło mi chwilę. Morze łez się polało. Z każdą łzą jednak oddech był coraz głębszy, obraz wyraźniejszy, pojawił się spokój, radość, lekkość. Ciało puściło.
Z tego miejsca ujrzałem siebie takim, jakim jestem. Bez fantazji swoich na mój temat i oczekiwań innych odnośnie tego, jaki mam być. Przyjąłem siebie i wybrałem inaczej.
W lekkości, w łagodności, z rozpalonym wewnątrz ogniem, z mocą, ze strachem, ze smutkiem, ze złością i z radością. Ze wszystkim co żywe i zdrowe.
W tym stanie spotykając się z kobietami i mężczyznami doświadczam życia inaczej, w innych jakościach. Jest żywo, w prawdzie, w otwartości.
To wszystko nie znaczy, że jest łatwo. To znaczy, że do trudności podchodzę z innego miejsca. Przyjmuję je jako dar, jako wskazówkę. Są zaproszenia, którym mówię „NIE” z lekkością, z miłością. I są te, którym w ten sam sposób mówię „TAK”.
Czuję, że płynę z nurtem życia, w swoją stronę i jestem wdzięczny za każde spotkanie w tej podróży.
Po trudnym czasie przyszło NOWE, jest, widzę je i czuję. Pięknej majówki, w lekkości, w łagodności, z tym, co żywe
Tymoteusz